Opowieść, część 2

To co powiem może wydać się Tobie zupełnie dziwne, ale to dlatego, że patrzymy z dwóch zupełnie różnych perspektyw. Rozumiesz?

Babciu, odrobinę szacunku. Ja mam 9 lat…

Wybacz Franciszku, ciągle zapominam jakiego ,,wiekowego” mam wnuka. Obiecałaś, że opowiesz wszystko, co wiesz. Strasznie mnie to zaciekawiło.

Już, już… Próbuję!

Oczy chłopca po raz kolejny zabłysły niczym latarnie morskie wyczekujące napływających statków. Franek liczył, że to co powie babcia będzie właśnie takim statkiem wpływającym do portu z oczekiwanym ładunkiem.

Wydaje mi się, że każdy z nas jest opowieścią. Ja taką chcąc nie chcąc całkiem długą… A Ty bardzo delikatną, żwawą, taką, która się dopiero zaczyna.

Babciu, dlaczego jest Ci przykro?

Wcale nie jest.

Widzę przecież, że lecą Ci łezki.

To nie są łzy smutku. To są takie łzy, które muszą polecieć. I już.

Babciu, kiedy mówisz takie zdanie i robisz ten swój uśmieszek, to ja nic nie rozumiem…

Na czym to ja… Ach, więc Franuś. Ty jesteś bardzo delikatną, żwawą opowieścią, jej początkiem. Ale razem jesteśmy jeszcze inną, kolejną opowieścią. I wiesz… Wiele razy miałam wrażenie, że ta opowieść to takie zasypane śniegiem ślady, które próbujemy odnaleźć, ale chcąc nie chcąc i tak po nich idziemy i je odkrywamy.

Czyli, że idziemy po śladach kogoś innego? Na tym śniegu?

Nie dziecino, po swoich. Wyobraź sobie, że dochodzisz do miejsca w którym są dwie drogi, jedna w prawo, a druga w lewo. I wydaje Ci się, że ta w prawo to właściwa droga i że nigdy nie poszedłbyś drogą prowadzącą w lewo.

Nom.

Nom. - powtórzyła babcia - A po wielu wędrówkach wracasz na to samo skrzyżowanie i jest już tylko ta droga w lewo. Która na Ciebie czekała.

Czyli, że poszliśmy złą drogą?

Czyli, że nie miało znaczenia, którą drogą pójdziemy. Na każdą drogę przyjdzie swoja pora. Trzeba wybierać tę, którą podpowiada Ci serce. Być może kiedyś wrócisz na skrzyżowanie i wybierzesz inaczej. Być może nigdy tam nie wrócisz.

Wszystko zależy gdzie prowadzą Twoje ślady Franciszku.

Franek ani trochę nie zmieszał się po słowach babci, patrzył na nią z jeszcze większą miłością niż zwykle. Zamyślony szybował teraz gdzieś w zamętach swojej wyobraźni i bardzo intensywnie mrugał oczami.

Babciu, a jak myślisz dokąd prowadzą moje ślady?

Kolejna łza, która musi polecieć, spłynęła po twarzy babci, a ta z uśmiechem od ucha do ucha powiedziała:

Bez wątpienia na jutrzejszy sprawdzian z majzy…

I nawet jeśli wybierzesz inną drogę Franciszku, to później i tak wrócisz do miejsca gdzie będziesz musiał go napisać.

Kocham Cię babciu!