Opowieść, część 3

Tego dnia promienie słońca rozgościły się w mojej kuchni. Był to jeden z tych poranków, które łatwo zapisują się w pamięci. Skończyłam przygotowania do obiadu i postanowiłam zaparzyć sobie kawę. Dźwięk gotowanej wody był praktycznie niesłyszalny przy koncercie, który na pobliskiej lipie przygotowały dla mnie ptaki. Lubię takie momenty. Lubię mieć chwilę dla siebie. Ale jak wiemy, takie momenty nie mogą trwać zbyt długo…

Babcia nie uwierzysz, normalnie to przeżyłem, ja nigdy wcześniej nie wiedziałem jak Ty mówisz, że to tak jest, to nie mogłem sobie tego nawet wyobrazić, bardziej obserwowałem, próbowałem to jakoś ogarnąć, a dzisiaj, babcia, normalnie samo przyszło wiesz?

Franciszku…

Babciu, dobrze się czujesz?

Czuję się jak Kalifornia nawiedzona przez tornado. Przede wszystkim usiądź i weź głęboki oddech, bo nic nie rozumiem…

Dobra, babcia, skup się, bo to jest dla mnie ważne, rozumiesz?

Dobra, Franek, jestem skupiona, opowiedz no.

Czemu Ty zawsze moczysz słone paluszki w kawie?

A czemu Ty posypujesz kluski cukrem? To jest takie ważne?

Nie, to nie o tym chciałem. Wiem już co to znaczy, że łezka musi polecieć i już. Przeżyłem to dzisiaj.

Jestem z niego dumna, ostatnio powtarzam to sobie w głowie coraz częściej. Ta mała bestia oprócz ciekawości świata ma też w sobie jakiś niesamowity pierwiastek mądrości.

Generalnie ta historia zaczyna się w sposób z którego nie jestem dumny, ale muszę Ci to babciu wszystko opowiedzieć. Nie chciałem robić Ci przykrości, ale tak naprawdę to nie lubię tych kanapek z pastą jajeczną. Kiedy szedłem dzisiaj do szkoły przez park to taki starszy pan w czapce prosił innego o dwa złote na jedzenie. Ale tamten nie dał mu tych pieniędzy i nie był też zbyt sympatyczny dla niego. Więc podszedłem do tego pana i mu mówię, mam złoty dwadzieścia, ale to pieniądze z mojej skarbonki i bardzo chciałem kupić sobie pączka w sklepiku szkolnym, ale może przepada pan za pastą jajeczną? Więc dałem temu panu kanapkę i poszedłem na zajęcia. Podczas długiej przerwy byliśmy na zewnątrz i graliśmy w berka, kompletnie zapomniałem, że miałem moje pieniądze w kieszeniach i oczywiście je zgubiłem… Wracam trochę głodny ze szkoły, ale właściwie bardziej zdenerwowany, że je zgubiłem i w tym samym parku ktoś mnie woła. I wiesz babciu co usłyszałem?

Chłopcze! Zaczekaj chwilkę!

Odwracam się, a za mną ten pan, którego spotkałem rano.

Panu też nie smakowała ta pasta jajeczna, co?

Smakowała, jeszcze jak. - odparł rozbawiony.

Trzymaj chłopcze, złoty dwadzieścia. Kupisz sobie jutro drugiego pączka. Dziękuję.

Nie ma za co proszę pana, ja naprawdę nie przepadam za tą kanapką.

Dziękuję. Nie tylko za kanapkę. Za przepiękny dzień.

I ci mówię babcia, on to tak powiedział, że mi się nie chciało ryczeć, ani też to nie było jakoś śmieszne, po prostu poczułem, że mi ta łza musi polecieć. Czaisz babcia?